Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2012

na wspomnienie słońca :)

Obraz
Jako, że dni nam się popsuły i zimno wszędzie... i pada... i leje, postanowiłyśmy z Luśką powspominać majówkowe ciepełko. bo też i wspominać jest co-absolutnie! Wylegiwanie się w słońcu, leniwe poczytywanie książeczek, wspinanie się na rozgrzane mamowe i tatowe ciałka  - było :D Grzebanie się w piasku z miną podstępną i próby pożarcia plaży niepostrzeżenie, zanim rodziciele dostrzegą i zabronią - było ;P Zwiedzanie łąk, trawniczków i nadwodnych brzegów dostojnym czworakiem - było :) Pożeranie owoców maści przeróżnej oraz ulubionych ostatnio ogórków w rozmaitych formach - było, a jakże :D Podziwianie zwierzątek, tych uciekających szybciej i wolniej - mhmmm...było :)))))))) Zwłaszcza te wolniejsze nie oparły się Luśkowym awansom. Jednym słowem było wszystko czego idealnej majówce potrzeba!

było sobie 9

Obraz
Dni przebiegają mi przed oczyma jeden za drugim i za nic cholery zatrzymać się nie chcą, pokontemplować nie dają… nasza nie-majówka upłynęła roboczo i tak prędko, że nawet najsprawniejszy obserwator miałby problem z rozróżnieniem chwil. Ale ciepło było i fotorelacja będzie :) Tymczasem jednak o mojej latorośli chciałam, bo przecież dziewiątka z przodu licznika pojawiła się i nikt tego zacnego jubileuszu dotychczas opisać nie raczył. Wyrodna (sic!) matka karierą zajęta i nie ma czasu osiągami dziecka się pochwalić ;P Z kronikarskiego obowiązku donoszę więc, że Luśka swoje 9 miesięcy świętowała pierwszą „raną wojenną” ;) Zakwitła wredota na skroni jako wynik nierównego pojedynku z drewnianą kostką edukacyjną. Moja zwykle asekurująca upadki córa runęła tym razem jak kłoda i przypłaciła swoje akrobacje solidnym sińcem – matka zaś (czyli ja) nie przymierzając, zawałem serca. Skoro więc z każdej strony słyszę (a o „życzliwych” były u mnie opowiastki nie raz), że jak tylko dziecko stani