Brrr!

W naszym domu rzadko panuje cisza absolutna...to znaczy pewnie panuje, tylko mnie wtedy nie ma ;) Trójka dzieci, dwa koty i dwójka ekspresyjnych dorosłych wystarczy żeby zawsze coś się działo. Czasami zdarza się, że kiedy wszyscy kładą się spać, a wliczam w to również parę nocnych futrzaków, cisza aż dudni mi w uszach. I, zupełnie nie przesadzając, przeraża mnie to dudnienie. Nie wyobrażam sobie pustego, ziejącego ciszą domu...na dłużej niż kilka dni ;) Wystarczy, że brakuje jednego elementu naszej barwnej układanki, i już w chórze głosów pojawia się jakiś dysonans. I żeby nie było, że ja tak z lukrem... codziennie marzę o ciszy! Marzę o niej od momentu, w którym sen spełza mi z powiek poganiany okrzykami Młodego jak owce na hali szczekaniem owczarka. Serio, gdybym miała wolne ręce przez większą część popołudnia zasłaniałabym uszy, bo generalnie nie lubię hałasu. Sama też sporo generuję, żeby nie było ;) Każdy z nas jest inny i potrzebuje być słyszanym, dostrzeganym. Na swój...