I świat nie zawalił się...
O, tak. Jakkolwiek dziwne się to wydaje, świat nie zawalił się mimo powrotu mamy do pracy. Co więcej, Luśkowy swiatek ma się całkiem nieźle, choć na szersze podsumowania przyjdzie czas trochę później, bo w końcu to dopiero pierwsze dni. Ciężko mi jest i wciąż jeszcze walczę ze sobą, żeby nie dzwonić do domu co chwilę... ale żyję. Oddycham. Mimo poczucia straty i wielu obaw z przyjemnością wstaję rano. Spotykam ludzi i myślę znów o całkiem nowych rzeczach. Bo ja naprawdę lubię swoją pracę :)
....a powrót do domu na skrzydłach... bezcenny :D
OdpowiedzUsuńoj, tak :) Wracam na skrzydłach, w tempie ekspresowym i od drzwi z bananem na ustach :D
UsuńTo dobrze, że się nie zawalił. Istnieje więc szansa, że i mój się nie zawali za te 1,5 miesiąca.
OdpowiedzUsuńA tak serio to dobrze jest chyba wyjść do ludzi. Wtedy bardziej można docenić to małe szczęście, które czeka w domu.
Pozdrawiam
Jasne, że dobrze! w końcu tego najbardziej brakuje każdej mamie siedzącej z pociechą w domu...
Usuńno pewnie że nie, też myślałam że będzie strasznie a jest do zniesienia
OdpowiedzUsuńJa na chwilę obecną po 4 miesiącach pracy nie wyobrażam sobie siedzenia w domu. Powroty są super i wyjście do ludzi też :) Jednak nie taki diabeł straszny...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ten diabeł. Nikt nie potrafi go namalować tak przekonująco jak ja sama :)
Usuńmówisz...uff. pocieszyłaś mnie, bo ja mimo, że za półtora miesiąca wracam do pracy, to coraz bardziej coś w gardle czuję, gdy o tym myślę.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest chyba właśnie to wyobrażenie, ale nie będę ukrywać, mnie najbardziej pomogła świadomość że Pola dobrze znosi nasze rozstanie - jak widzę, że ona nie ma z tym problemu to i mi jest łatwiej...
UsuńFantastycznie!Nawet nie wiesz jak ja Ci zazdroszczę!Tej pracy, którą lubisz i kontaktu z ludźmi, no i tych skrzydeł;-P
OdpowiedzUsuńJa póki co na skrzydłach wracam jedynie z fitnessu;-P
Dobrze, że jest fitness :)))) Czasem żałuję, że nie widzę młodej w ciągu dnia ale staram się zrekompensować jej to po powrocie - a energii mam wtedy jak mała elektrownia atomowa :P
UsuńFajnie, że się układa. Mój macierzyński kończy się z końcem kwietnia, ale najprawdopodobniej (o ile szef) pozwoli to przejdę na wychowawczy do końca roku, bo bardzo wiele czynników się na to składa niestety, głównie to, że zarabiałabym prawie tylko na nianię niestety... więc mija się to z celem.
OdpowiedzUsuńno u mnie właśnie tak się zapowiadało i trochę kłopotów ze stanowiskiem, ale to akurat do wywalczenia było. siedzę w domu i powoli zaczyna mi brakować ludzi...
Usuńmoże z wiosną będę bardziej aktywna poza domem - tak dla odskoczni. cieszę się, że spokojnie rozpoczęłaś łączenie pracy z macierzyńśtwem :)
a kto z Polą w tym czasie? dla mnie moja praca to taka mała odskocznia :)
OdpowiedzUsuńA z Polą dziadek :) Niania pierwsza klasa, ale o tym osobno :P
UsuńMnie powrot do pracy czeka za 13 dni... na razie psychicznie sie do tego przygotowywuje... Mam nadzieje, ze oboje przezyjemy to jakos....
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
Będzie dobrze :) Dziecku się krzywda nie stanie, najtrudniej opanować własne wewnętrzne diabły...
UsuńZadowolona Mama = Zadowolone Dziecko
OdpowiedzUsuńw pełni zadowolona to może jeszcze nie :) Ale przynajmniej spokojna... a cieszyć się pracą uczę cały czas.
Usuń