Witam serdecznie po raz pierwszy- uroczo na Twoim blogu - tak samo, jak urocza jest TWoja córcia - w obu wydaniach - ładnemu we wszystkim łądnie, czyż nie? Pozdrawiam:)
Rzutem na taśmę, tuż przed Dniem Kobiet, powitaliśmy na świecie córkę numer dwa :) Po raz kolejny znienacka i niezupełnie zgodnie z planem, ale efekt przeszedł nasze oczekiwania ;P Za wcześnie jeszcze na relację porodową i szersze wrażenia z powrotu do domu... musimy trochę okrzepnąć i nabrać dystansu. Ale będzie, z czasem. Na powitanie Tosia w wersji "pierwszodniowej"
W poprzednim poście wspomniałam już, że wyjątkowo trafiony przez Srokę nowy nagłówek bloga bardzo dobrze oddaje to, co dzieje się w mojej głowie. Zawsze tak na mnie działa przedwiośnie i 'pozimie'... w okresach przejściowych mam ochotę oddalić się mentalnie od wszystkiego co dzisiejsze lub wczorajsze i całkowicie zatopić się w myślach. Czasem ten trend oscyluje w kierunku melancholii, czasem bliżej mu do rozmarzenia. A czasem, nie ukrywam, jest to klasyczna bezmyślna zawieszka :D W takich chwilach uciekam myślami do momentów, które odcisnęły się na mojej pamięci... migają ich dziesiątki pod zamkniętymi powiekami - a każdy pieści duszę znajomym szeptem i ciepło się robi koło serca. Uciekam (jeśli tylko mogę, fizycznie) do miejsc, gdzie się rodziły i dojrzewały moje marzenia :) Wiem, nie wygląda to na jakieś 'szczególne' miejsce, ale ci, którzy w takim środku niczego stawiali kiedyś swój kilkutygodniowy dom, znają takie miejsca :) Kiedyś, dobre dziesięć lat te...
Nieodwracalnie i niezaprzeczalnie. Ważny był. Pełen niespodzianek i spełnionych obietnic. A także tych niespełnionych... nieważne. Nie lubię podsumowań - co się nie spełniło ma czas w nadchodzącym roku. Całe mnóstwo świeżego, czekającego na wykorzystanie czasu. Zupełnie świadomie zamykam więc drzwi i całą sobą wchodzę w Nowy Rok. źródło Zastanawiam się nad manifestem Noworocznym. Tyle bym chciała od tego roku - spełnionych marzeń, wyśnionych snów, zrealizowanych planów, słusznych założeń, wiekopomnych chwil... jednak przede wszystkim mam plan. Będę żyć lepiej - robić to co kocham i cieszyć się chwilami, które rozgrzewają moje serce. Rozsiewać radość zamiast malkontenctwa. Akceptować siebie i tych, których kocham. Nie szukać dziury w całym. Tak. Jestem gotowa :D
W obu wydaniach piękna :D
OdpowiedzUsuńsenkju :D Chociaż moja w tym zasługa co najmniej połowiczna ;)
UsuńJeżu toż to już dziewczyna nie jakiś bobasek dorosła pannica :*
OdpowiedzUsuńA jakże! W Michale też już bobasa trudno się dopatrzeć... dwójka puka do drzwi ciociu Sroko, nie ma na to rady ;)
Usuńw oby wydaniach do schrupania - i jak "wydoroślała"
OdpowiedzUsuńStrach pomyśleć co to będzie dalej :)
UsuńO matuuuniuuu, jaka Ona już duża:O
OdpowiedzUsuń:D
HA! Moja w tym zasługa poniekąd - karmię i dopieszczam jak mogę :D
Usuńogrodowe cudowne!
OdpowiedzUsuńDzięki! I to skupienie na obliczu... bezcenne :P
UsuńWitam serdecznie po raz pierwszy- uroczo na Twoim blogu - tak samo, jak urocza jest TWoja córcia - w obu wydaniach - ładnemu we wszystkim łądnie, czyż nie? Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTak mówią :D Cieszę się że do mnie trafiłaś :)
OdpowiedzUsuńBoziu, jaka ona dorosła się wydaje, jakoś inne dziecia wyglądają wszystkie na bardziej dorosłe niż moje:D ale piękna jest w tej sukienusi!!!!
OdpowiedzUsuńMnie się też wydaje zawsze, że ona taka malutka i inne dzieci wyglądają "doroślej" :D
OdpowiedzUsuń