Czasem bardziej udaje dorosłą, a czasem mi się wydaje, że ona już wszystko rozumie i tyle potrafi - zależy od dnia :) Z czereśniami musieliśmy się trochę spieszyć, żeby zdążyć przed szpakami. Ledwo zaczęły dojrzewać a już zwąchały łobuzy!
uwielbiam czeresnie. wole je nawet od truskawek. mam nadzieje, ze z poltora tygodnia jak przylecimy do PL jeszcze troche ich dla nas zostanie :) pozdrawiam
Rzutem na taśmę, tuż przed Dniem Kobiet, powitaliśmy na świecie córkę numer dwa :) Po raz kolejny znienacka i niezupełnie zgodnie z planem, ale efekt przeszedł nasze oczekiwania ;P Za wcześnie jeszcze na relację porodową i szersze wrażenia z powrotu do domu... musimy trochę okrzepnąć i nabrać dystansu. Ale będzie, z czasem. Na powitanie Tosia w wersji "pierwszodniowej"
Tak, znowu zaliczyłyśmy z Luśką zwolnienie. Tak, zapalenie gardła. Tak, antybiotyk :/ Oczywiście dałam się zaprątkować błyskawicznie. Zamknięte w czterech ścianach, w ciągu dwóch tygodni przerobiłyśmy chyba wszystkie rozrywkowe opcje. Przeczytałyśmy wszystkie książeczki (a myślałam że biblioteczka pojemna, phi!), zbudowałyśmy ze każdych klocków wszystkie wieże świata. I zagrody. I zamki. Byłyśmy w wirtualnym zoo i ułożyłyśmy po kolei wszystkie nasze puzzle. W wannie puszczałyśmy papierowe statki i wykąpałyśmy całkiem pokaźne stadko dinozaurów. Ale najtrudniej było wtedy, kiedy już przeszła gorączka i objawy chorobowe zniknęły jak za dotknięciem magicznej różdżki. Kiedy Luśka odzyskała całą swoją energię i zaczęła ‘chodzić po ścianach’. Ona pierwsza. Mnie niestety, bez leków, trzymało znacznie dłużej. Ona z przepaską na oku w namioty, szałasy, bunkry… heh, a ze mnie mierny partyzant. Musiałam obmyślić coś bardziej statycznego, żebym nie wypluła płuc :) I wymyśliłam. Rękodzielniczo...
W poprzednim poście wspomniałam już, że wyjątkowo trafiony przez Srokę nowy nagłówek bloga bardzo dobrze oddaje to, co dzieje się w mojej głowie. Zawsze tak na mnie działa przedwiośnie i 'pozimie'... w okresach przejściowych mam ochotę oddalić się mentalnie od wszystkiego co dzisiejsze lub wczorajsze i całkowicie zatopić się w myślach. Czasem ten trend oscyluje w kierunku melancholii, czasem bliżej mu do rozmarzenia. A czasem, nie ukrywam, jest to klasyczna bezmyślna zawieszka :D W takich chwilach uciekam myślami do momentów, które odcisnęły się na mojej pamięci... migają ich dziesiątki pod zamkniętymi powiekami - a każdy pieści duszę znajomym szeptem i ciepło się robi koło serca. Uciekam (jeśli tylko mogę, fizycznie) do miejsc, gdzie się rodziły i dojrzewały moje marzenia :) Wiem, nie wygląda to na jakieś 'szczególne' miejsce, ale ci, którzy w takim środku niczego stawiali kiedyś swój kilkutygodniowy dom, znają takie miejsca :) Kiedyś, dobre dziesięć lat te...
:) jaka ona dorosła :D
OdpowiedzUsuńNiby dorosła a taka malutka :) Długa nam strasznie rośnie... po tatusiu chyba ;P
Usuńcudna fotografia, dawno Was nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńSzkoda było nie wykorzystać takiej letniej fotki:)
Usuńwow!!! odważna Pola :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie zna strachu... hamować ją trzeba bo pnie się po wszystkim co napotka :D
Usuńto Pola? jaka ona duża i taka dorosła.
OdpowiedzUsuńtez uwielbiam czereśnie. jeszcze nie jadłam w tym sezonie.
Czasem bardziej udaje dorosłą, a czasem mi się wydaje, że ona już wszystko rozumie i tyle potrafi - zależy od dnia :) Z czereśniami musieliśmy się trochę spieszyć, żeby zdążyć przed szpakami. Ledwo zaczęły dojrzewać a już zwąchały łobuzy!
Usuńuwielbiam czeresnie. wole je nawet od truskawek. mam nadzieje, ze z poltora tygodnia jak przylecimy do PL jeszcze troche ich dla nas zostanie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
pewnie, sezon potrwa jeszcze trochę. Nasze czereśnie dosyć wczesne, na pewno się załapiecie :)
UsuńMy też czereśnie uwielbiamy:)
OdpowiedzUsuńPola już taka duża!!!
Ano :) ani się obejrzycie a Ala będzie ganiać po okolicznych polach... bo zdaje się, że mieszkamy prawie 'po sąsiedzku' ;P
Usuńmy też uwielbiamy czereśnie!
OdpowiedzUsuńniestety te z ogródka już dawno zjedzone... :(
pozdrawiam :*
http://islandofflove.blogspot.com/
Naszych też już smutny koniec nadszedł :( Ale za to stragany się uginają, więc nie ma co narzekać :)))
OdpowiedzUsuń