Jesień kocham, ale gluty zwalczam :)

Jestem taką trochę jesieniarą ;) Uwielbiam tę porę roku - kiedy lato przechodzi w jesień całe moje ja się uspokaja i wycisza. Lubię jesienne kolory i ciepłe swetry, szwendanie się po lesie w poszukiwaniu grzybów/wrzosów/żurawiny. Lubię to, że szybciej się ściemnia i mamy trochę więcej wieczoru dla siebie :) Jedyne czego nie lubię to katar. Kiedy któreś z dzieci zaczyna ciągać nosem już wiem, że muszę działać natychmiast - jeśli tego nie zrobię katar w przeciągu kilku dni 'rozniesie się' po rodzinie. A to już wiadomo, klęska i #najgorzej. Dziewczynki chorują stosunkowo rzadko. Pomijając pierwszy rok żłobka, w którym obie przynosiły do domu infekcję za infekcją, naprawdę nie mogę się skarżyć. Zazwyczaj kończy się na zwykłym katarze, już nie pamiętam kiedy ostatni raz musiałam im podać jakieś leki. Ba! Tośka w swoim sześcioletnim życiu przyjęła takowy tylko raz - w czwartym miesiącu życia na zapalenie ucha. To tyle. Pola ma za sobą trzy antybiotykoterapie, i tak nieźle jak na 9...