nieuleczalna ;)
Jestem nieuleczalnie chora na moją córkę :) Wszystkie syndromy na to wskazują i nie zapowiada się na poprawę. Dziś mamy dzień pogodnej minki i radosnego gugania, ale nie tylko dlatego. Młoda opanowała mnie dokumentnie, wlazła w każdą komórkę i rozpanoszyła się tak rozkosznie, że nawet najbardziej pierwotne, fizjologiczne potrzeby spadły na plan drugi. Na pierwszym planie znalazło się wszystko "Polowe". I wiecie co? Kocham ten stan :)))))
:-)
OdpowiedzUsuńWiem o czym mówisz, już wiem:D
OdpowiedzUsuńoj, dziewczyny...czasem aż mnie z tej miłości ponosi... :D
OdpowiedzUsuńsyndrom matki ;D
OdpowiedzUsuńa wyobrażasz sobie jak to było "przed"?To ja Ci powiem - do dupy było!;-)
OdpowiedzUsuńTo samo mam;-)
ja miałam ostatnio sen...pewna para uważała, że JJ to ich syn, tylko dali mi go na pierwsze piec miesiecy, a teraz chca go zabrac, żeby zobaczyc jak to jest! Takiego koszmaru, to ja jeszcze w życiu nie śniłam!!! Nie wyobrazam sobie zycia bez Synka.
OdpowiedzUsuńTo chyba najcudowniejsza nieuleczalna choroba na świecie :)
OdpowiedzUsuńchoroba zaraźliwa - coraz bardziej zakochuję się z dnia na dzień
OdpowiedzUsuńnajbardziej niesamowite jest to, że ten stan się pogłębia i codziennie jest bardziej i bardziej :)
OdpowiedzUsuńno właśnie... to chyba w tym całym chorowaniu najpiękniejsze :)
OdpowiedzUsuń