Idzie nowe :)
Tyle nowego wydarzyło się przez ostatni miesiąc w życiu mojej córki… jak grzyby po deszczu, zupełnie znikąd pojawiły się zupełnie nowe, nieznane dotąd miejsca, przedmioty, . Na przykład duża wanna, w której można dosłownie ganiać dmuchanego wieloryba. Ruchliwe żyrandole. Olśniewające lustra. Zadziwiające codzienne przedmioty – pachnące kremy, kolorowe długopisy, szeleszczące gazety, pełen tajemniczych przycisków pilot… wszystkiego trzeba dotknąć, chwycić, upewnić się że faktycznie jest – najlepiej organoleptycznie :) Jeśli poza zasięgiem małych rączek można, a jakże, przeturlać się, powyginać, zawalczyć o odległość ruchem robaczkowo-pełzającym zadziornie wypinając do góry cztery litery. Można też głośno krzyknąć na przedmioty udające niedostępne … Łe! Młeej! Memememe! Ghhugu! A nuż się przestraszą? Można mamie pogadać na ucho, może podsunie pod łapki coś ciekawego. Można się w to ucho wgryźć… albo w szyję… albo w sweter… w ramię – cokolwiek byle pospieszyć wydzierające się spod dziąsełek ząbki. Żeby jeszcze potrafić usiąść :)
Już niedługo się będzie siedzieć!
OdpowiedzUsuńTeż to Kocham :)
OdpowiedzUsuńto jest właśnie niezwykłe...każdy dzień taki sam a tak bardzo inny i pełen nowości:-)
OdpowiedzUsuń:) ja UWIELBIAM tą małą dupkę jak wipina mój maluszek na czworaka, to takie słodkie !
OdpowiedzUsuń