Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2013

Jak mówi piesek??

Obraz
Nasza Miećka nie szczeka. Szczekanie ma w głębokiej pogardzie i jedynymi wykorzystywanymi przez nią 'onomatopejami' są charakterystyczne dla bokserów parskania i śpiewy, czy raczej ciche zawodzenia wynikające z dzikiej radości. Miećkowa awersja do hałasu jest faktem powszechnie znanym i przez bliższą i dalszą familię uznawanym za całkiem normalny. Nie zmienia to jednak faktu, że owa bliższa i dalsza usilnie próbuje na Luśce wymusić skojarzenie: piesek=hau, hau! No a jakże to, skoro oczywistą oczywistością jest, że piesek = buuuu buuuu? Na nic powtarzanie, próby puszczania "właściwych" psich odgłosów z nośników różnej maści - Luśka wie swoje i już :D  Podobnie jest z rybką, przez Polkę ochrzczoną roboczym 'lili'... szczęśliwie nie osiągnęliśmy jeszcze punktu pytań niechcianych, więc imieniem 'lili' tytułowane są bez żenady i po równo rybki akwariowe, rybka mini mini i makrele w supermarkecie. Wszelakie próby rozróżnienia produktów spożywczych od ulubie

hu hu ha!

Obraz
My się zimy nie boimy :D Żal tylko że warmińska zima taka była krótka i coś wrócić nie chce... ale udało nam się zaliczyć jednorazowe sanki i kilkanaście śnieżnych spacerów. I kilka lodowych ślizgawek. I jedną widowiskową lodową glebę (w tym widowisku główną rolę grałam niestety ja). Luśka uwielbia zimę a my uwielbiamy Luśkę :D

Ufff!

Gdybym, tak skwapliwie jak kłamliwie zarzekała się, że jesteśmy przeprowadzeni, z pewnością grom sprawiedliwości szybko by mnie do rzeczywistości wrócił. Więc nie będę, choć korci mnie bardzo :D Ale jestem. W zupełnie nowym miejscu, z masą zupełnie nowych przemyśleń… na masie worków i pudeł przynajmniej miesiąc jeszcze. Ach, gdyby tak ciocia z Ameryki, po nieznanym krewnym spadek albo choć Totolotek prozaiczny!   Nadzieje płonne- zimna kalkulacja szans na wygraną w porównaniu do szans rażenia piorunem   bezlitośnie przemawia za tym drugim. Wobec tego nasz własny kawałek podłogi pół-trwale zaściela „dobytek” – skąd ja tyle tego nabrałam?!? Kilkukrotnie sprawdzałam podczas pakowania podejrzewając, że owe worki i kartony rozmnażają się po kryjomu i poza wszelką kontrolą… niestety okazało się, że nie spakowałam sąsiadów a wszystko co teraz zalega pod ścianami należy do nas. Czekamy na szafy. Ja z narastającą frustracją, Małż z filozoficzną rezygnacją i Pola z nieświadomą acz widoczną eksc