Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2011

uno, dos...tres!

Obraz
Wybiła nasza wielka godzina:) Przyszedł czas, po którym według niektórych powinniśmy zamienić nasz Luśkowy poligon na wczasy pod palmami ;) Faktycznie, wiele się zmieniło od kiedy pierwszy raz we troje przekroczyliśmy próg domu – Pola mniej śpi i mniej płacze (za to zdecydowanie głośniej). Objawia swój lwi charakterek coraz częściej i już teraz wiem jakim wyzwaniem będzie dalsze jej wychowywanie – już teraz dokładnie wie, czego chce a na co nie ma ochoty. Nie ma też oporów przed głośnym i dobitnym komunikowaniem swoich potrzeb. Jest cierpliwa do czasu – a po tym czasie następuje nieuchronnie wybuch dzikiej złości. Więcej umie i my coraz więcej o niej wiemy. Wiemy też więcej o sobie dzięki niej, ale to już materiał na osobnego posta. Dziś świętujemy trzymiesięcznice dziecia i to na niej się skupimy. Tak więc trzymiesięczna Luśka: - potrafi trzymać głowę wysoko w górze i unosić na rękach całą klatkę piersiową. Wygląda przy tym jak mała syrenka… albo foczka :) - lubi gadać z mamą

i co?

Obraz
Słyszałyście i wy tę teorie, że po trzecim miesiącu życia dziecka wszystko się zmienia? Ja w kółko slyszę: pierwsze trzy miesiące najgorsze, tylko do trzeciego miesiąca, po trzecim miesiącu to już będzie zupełnie inna, i tak dalej... trzy miesiące upływają Luśce pojutrze, a ja oznak "wjekopomnej chwili" nie dostrzegam, i jak Bozię kocham nagłego przewrotu w charakterze mojego małego lwiątka nie przewiduję. Dziś mamy dzień marudy, więc więcej nie popiszę, a z oceną wróżb wszelakich wstrzymam się do środy :)))

Szszsz....

Cicho, ciepło i ciemno… wskazówki zegara leniwie mijają godzinę trzecią nad ranem. Na kolanach przysypiającej matki   leży rozciągnięte mocno nakarmione ciałko. Ciszę rozprasza delikatne: Szszszsz…. szszsz…. szszsz… Śpi. Lewa noga leniwie przerzucona nad prawą, małe rączki ułożone tuż obok buzi, paluszki rozluźnione. Mały palec lewej dłoni delikatnie skrobie maminą piżamę. Spokojną buzię aniołka ocieniają długie rzęsy… śpi :) Mięśnie mamy napinają się z lekka – o kurka, śpi… szszsz, szszsz… może tym razem się uda… szszsz, szszsz…. spróbujmy… Pstryk. Lewe oko otwiera się i łypie na matkę mówiąc: WIEM, co planujesz. Szszsz… szszsz… cholera, już czwarta!

sen wariata

Obraz
Na słodkiej pupie naszej małej Małpki wylądowały pieluszki numer 3, co jest kolejnym sygnałem zmian. Zamarudziłam wprawdzie ze zmianą rozmiaru i otrzeźwiałam dopiero kiedy żelazowa, czarna kupa zaczęła wylewać się górą i bokami – pocieszam się jednak, że lepiej późno niż później ;))) Luśka osiągnęła zawrotne 5,5kg i całe 64cm i moje stresy laktacyjne nie dawały znaku życia… do soboty, kiedy zaczął się kolejny z serii snów wariata. Napisanie, że pobudka o piątej miałoby sens, gdybyśmy wcześniej pospały. Znów zaliczamy karmienie co godzinę, praktycznie po godzinie. Mam wrażenie, że jestem jednym wielkim cycem, do którego gdzieś na dole przytroczone są żałosne, pokurczone kobiece szczątki :) Ciągłe karmienie utrudnia leżenie na brzuszku, bo w końcu Luśka albo dopiero co karmiona, albo już głodna. Więc oprócz wilczego głodu i zatwardzeń walczymy i z tym. Pogoda jest koszmarna. Deszcz leje. Wiatr zacina. Wózek   w folii, wiec Młoda specjalnie tego nie odczuwa (gorzej ze mną) ale co to za s

Pod górkę ale z fasonem, a co!

Obraz
Niedosypiamy… morfologia się nie poprawiła i wróciła kwestia żelaza. Samo żelazo w wynikach w normie, ale niestety hemoglobina dalej za niska, czerwone krwinki też. Więc męczymy się i Luśka i ja, nie wiem która bardziej. Spanie urywane, bo dodatkowo jeszcze katarzysko wróciło wredne i mały nosek znów nie umie sobie z nim poradzić. Spacery urywane, bo brzuszek boli więc część w wózku a część noszona… a rośnie nam   Małpka. Mamine serce wita ten fakt z radością ale już ramiona z pewnym niepokojem, a nawet drżeniem   :) A jednak mimo tych przebojów humor nas nie opuszcza. Młoda guga już nie tylko sobie i nam, ale też szerszej rodzinie, znajomym a dziś nawet panu doktorowi od bioderek. Na wizycie szczerzyła się do gbura w białym kitlu tak uroczym uśmiechem, że skapitulował i sam też się uśmiechnął. Nie omieszkał jednak stwierdzić, że zła ze mnie matka, bo Pola za mało czasu spędza na brzuszku i z pewnością zafunduję jej kalectwo jakieś. Dotychczas wydawało mi się, że układam małą na podwo