Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2014

Nocnikowe love i 38 tydzień

Udało się! Długo nie chciałam się chwalić, żeby nie zapeszyć, ale od kilku miesięcy Luśka korzysta z pieluszek tylko na noc i dłuższe podróże. Radość nasza wielka tym bardziej, że już wkrótce wydatki na pieluchy ulegną co najmniej podwojeniu (!). Jest więc realna szansa na uniknięcie rodzinnego bankructwa ;))) Młoda Dama dumna jest z siebie prawie tak jak my... ale nasza droga do pożegnania pieluszek była długa i kręta, oj kręta! Luśkowa przygoda z nocnikiem zaczęła się około 10 miesiąca życia. Opiekujący się Polą dziadek, jako jednostka uparta i konsekwentna, sadzał małą dupkę na nocnik regularnie. Siadanie odbywało się chętnie i bez oporów, ze skutkami jak to w tym wieku bywało różnie. Udało się, albo i nie, ale każdy sukces witany był z ogromnym entuzjazmem. Niestety nie mogę powiedzieć, żeby nocnikowy bakcyl został chwycony. Nie wiadomo też dokładnie co się stało (każdy z zainteresowanych, poza Luśką oczywiście, ma swoją wersję) w każdym razie w którymś momencie nocnik stał się wr

uzupełniam zaległości

Obraz
Tak postanowiłam. Zanim na nowo porwie mnie noworodkowy wir, postanowiłam sobie uzupełnić możliwie dużo luk jakie sama sobie stworzyłam ;) Dawno, dawno temu - ze dwa miesiące już będą, zostałam nominowana przez Sylwię  do nagrody Versatile Blogger Award :D  Szalenie miłe to wyróżnienie i wcale o nim nie zapomniałam, tylko... wiadomo, codzienność :) Zasady: - pochwalić się Nominacją - więc chwalę się oficjalnie :) - napisać o sobie 7 rzeczy, których o mnie nie wiecie  - nominować 7 innych Blogerów, zapraszając tym samym ich do zabawy - poinformować wspomnianych wyżej o Nominowaniu. Czytając Wasze blogi zwróciłam uwagę, że większość już wzięła udział w tej zabawie, wiec pominę dwa ostatnie punkty - jeśli zaś ktoś mi umknął, niech czuje się nominowany :D Czego o mnie nie wiecie? 1. Jestem mańkutem. Totalnym :) Jestem leworęczna, lewonożna, lewooczna ... i co tam jeszcze może być lewostronne. 2.  Gazety zawsze czytam od ostatniej strony. 3. Prawie

Mam za sobą

Trzydzieści trzy lata w, mocno obecnie nadwątlonym, przekonaniu o swojej wyjątkowości. Trzydzieści pięć tygodni ciąży w oparach wirusów i absurdu. Pięć i pół godziny spędzonych w szpitalu na potwierdzaniu krzywą glukozową cukrzycy ciążowej co to jej nie mam. Jeden tyłek (większą ilością nie dysponuję) obity bo jest "marznący deszcz" i niedziela (że też akurat w takich momentach prognozy muszą się sprawdzać!). Tysiącpięćsetstodziewięćset nieprzespanych nocy bez obietnicy poprawy. Czterysta śródnocnych rozmów o życiu zakończonych zaśnięciem współrozmówcy. Ofnaście prób przekonania dwuipółlatki, że śpiewanie "całuski, całuski, dzisiaj dla was mamy" o 2:53 nie jest najszczęśliwszym pomysłem. Jedną dawkę leków przeciwgorączkowych podaną w przypływie paniki o 3:59, kiedy już wiadomo było że te całuski to nie "wielka miłość" tylko 39,8 stopnia. Osiemnaście rolek papieru toaletowego "soft" zużytego na wycieranie nosa, nakrywanie stołu, projektowa