Nie na raz, nie na dwa...

Nie jestem Eko-freekiem. Wiem, może to niezbyt popularna deklaracja, ale nic nie poradzę, nie jestem i już. Podchodzę do kwestii rozsądnie (tak sobie lubię wmawiać) i adaptuję na swoje potrzeby to, co do mnie przemawia. W kwestii pieluch zawsze byłam małym leniuszkiem – po co się wysilać, skoro można radioaktywną (sic!) zawartość tuż po zdjęciu z pupy zgrabnie zwinąć i pozbyć się z pola widzenia? Łatwo, szybko i przyjemnie. Luśka była wdzięcznym testerem różnych jednorazówek, zgrabnej dupce nic nie dolegało i pięknie tolerowała nawet najbardziej ekonomiczne opcje. Przy Kudłatej kwestia nie była już tak oczywista… poza tym sytuacja materialna zmuszała do kalkulowania. I z tej ekonomii tak naprawdę zrodziła się ciekawość i chęć sprawdzenia pieluszek wielorazowych. Parę razy przymierzałam się, sprawdzałam strony internetowe… ale zawsze było coś pilniejszego. Aż miesiąc temu dostałam od firmy simed.pl do przetestowania taką właśnie wielorazową pieluszkę. Zrządzenie losu powiecie… ano tak :) Przez trzy tygodnie Kudłata paradowała z pupą otuloną pieluszką z kieszonką Mila.
 

 
 
Z infomacji na stronie producenta pieluszek: http://www.simed.pl/produkty/pieluszki-wielorazowe/
 
Rodzaje pieluszek:
Pieluszki z kieszonką - pieluszki posiadają kieszonkę, w której umieszczamy wkład chłonny. Warstwa mikropolarku oddziela pupę dziecka od wilgoci. Zewnętrzna warstwa pieluszki wykonana jest z nieprzepuszczającej wilgoci nowoczesnej warstwy PUL. Warto mieć więcej wkładów, gdyż pieluszka szybciej schnie i można jej szybciej użyć ponownie. Dzięki napom można regulować rozmiar i dopasować dokładnie do figury dziecka. Nasze pieluszki rosną razem z dzieckiem
Otulacz – Ma za zadanie chronić przed przeciekaniem i zapewnić żeby dziecko miało sucho, a zarazem pupa dziecka oddychała. W otulaczu można umieścić wkłady chłonne, ale może również służyć jako zewnętrzna warstwa do pieluszek tetrowych, formowanek. Idealnie dopasowuje się do pupy dziecka dzięki systemowi szybkich zapięć. Szybko schną.
Rodzaje wkładów:
Wkłady z mikrofibry - trójwarstwowe lub czterowarstwowe, bardzo chłonne, skutecznie zatrzymuje wilgoć w środku.
Wkłady bambusowe - trójwarstwowe lub czterowarstwowe. Wkłady szczególnie polecane do nauki korzystania z nocnika, gdyż pod naciskiem uwalnia niewielką ilośc wilgoci, dzieki czemu dziecko czuje że ma mokro. Bambus jest tkaniną naturalna, delikatną, antybakteryjną, więc nie wywołuje podrażnień.
Wkłady mikrofibra/bambus - trójwarstwowe lub czterowarstwowe. Z jednej strony delikatna mikrofibra, a z drugiej bambus.
 
Trafiła do nas bardzo dziewczęca pieluszka z kieszonką oraz dwa wkłady – z mikrofibry i bambusowy. Dodatkowo zestaw biodegradowalnych bibułek i estetyczna, nieprzemakalna torebka na zużyte pieluszki/wkłady.

Popatrzyłam na to cudo i pogłaskałam z niekłamaną przyjemnością. Jakoś tak pieluszki wielorazowe nigdy nie kojarzyły mi się z czymś przyjemnym. A tu zaskoczenie – pokrycie zewnętrzne pieluszki jest ultra miękkie i rozkoszne w dotyku, od strony wewnętrznej znajduje się równie mięciutki mikropolarek . Serduszka, choć słodkie to zupełnie nie z mojej bajki i następną sztukę (tak tak, będzie następna) zamówię już w monochromie. Upatrzyłam sobie na stronie przepiękną wersje miętową i lawendową. Co jeszcze? System napek rozstawiony tak, że spokojnie można dopasować na każde siedzenie. Kudłata jest raczej chudziaczkiem, dla niej więc wersja prawie maksymalnie dopięta, ale dla testu spróbowałam też zamontować pieluszkę na pupie Luśki. Ona też nie należy do słodkich klusek, ale swoje 15,7 kilo ma, a i na nią pieluszka była dobra. Gumki pieluszki dobrze przylegają ale nie uciskają i nie zauważyłam, żeby Kudłatej było w niej niewygodnie.
Jeśli chodzi o użytkowanie to na wejściu, jako totalny laik zaliczyłam pierwsze rozczarowanie. Zawsze wyobrażałam sobie, że z wielorazówkami to jest tak, że jak się dziecko zmoczy/zabrudzi, to po prostu wyciągasz i wymieniasz wkład… a tu niespodzianka. Wkład owszem, ale po umieszczeniu w kieszonce nie ma siły, całość jest do prania. Przy grubszych kwestiach trochę pomagają biodegradowalne bibułki, które znoszą konieczność płukania pieluszki z części stałych… ale nie zwalniają z prania. Jeśli mam być szczera to ten akurat element wydał mi się zupełnie zbyteczny, skoro już decydujemy się na wielorazówki. Ale niech tam, może kto wrażliwszy…  Tak czy inaczej dla mnie, totalnego pieluchowego laika, to było największe zaskoczenie. Teraz, kiedy już się trochę wdrożyłam wydaje mi się, że wystarczyłoby zamiast kieszonki wybrać otulacz, no ale to pozostaje do sprawdzenia.
 
Zarówno pieluszki jak i wkłady ładnie się piorą i szybko schną. Nie zanotowałam też negatywnych zmian w miękkości powierzchni – nic się nie mechaci i całość dalej wygląda ładnie. Jeśli chodzi o chłonność to nie zauważyłam wielkich odstępstw od jednorazówek. Zwykle po trzech godzinach wkład był jeszcze w miarę suchy. Materiały są naturalne, więc pupa oddycha i po zdjęciu pieluszki wydaje się być w dobrej kondycji. Nie odnotowałyśmy żadnych wpadek, nawet podczas dłuższych spacerów.
Podsumowując, dla nas to bardzo fajne rozwiązanie do domu. Podróżnie zostanę przy jednorazówkach, z czystego lenistwa. Będąc poza domem znacznie łatwiej jest po prostu zwinąć pieluszkę i wyrzucić :) Za to w domu z przyjemnością wykorzystam pieluszki Mila. Muszę się tylko zaopatrzyć w większy zapas otulaczy i wkładów… ach, no właśnie. To wcale nie jest takie drogie jak myślałam :D
 

 

Komentarze

  1. Można używać otulaczy, wtedy zmieniasz co któreśtam przewinięcie dopiero, a ta to sam wkład :D ja od miesiąca pieluchuję Olę wielorazówkami i jestem zachwycona! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, tak też sobie pomyślałam :) Przetestuję ten wariant na pewno.

      Usuń
  2. Już 3 rok używam wielorazówek (dwie córki). To była najlepsza decyzja, jaką podjęłam. I nie mówię tu tylko o oszczędnościach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie jest mnóstwo plusów. Warunkiem jest jednak posiadanie większego zapasu, bo ciągłe pranie i suszenie jednej sztuki to głupiego robota...

      Usuń
    2. Mam 40 pieluszek typu kieszonka, na początku prałam co drugi dzień, potem rzadziej,

      Usuń
    3. To jest własnie słuszny zapas :) Tak to sobie wyobrażałam, i to mnie trochę wstrzymywało... wydawało mi sie, że zrobienie takiego zapasu to straszna kasa musi być. Ale nie taki diabeł straszny...

      Usuń
  3. Zanim pojawiła się Ala bardzo długo myślałam o wielorazówkach. Baaa byłam pewna, że będę ich używać, zakupiłam nawet kilka kieszonek używanych (sic. :D). Najpierw okazało się, że Ala jakaś taka za mała na nie :) Poza tym była zima a u nas wszystko schnie do kitu, problemem stała się wilgoć w mieszkaniu i bardzo długo schnące pieluszki (szczególnie otulacze), których nie wolno suszyć na kaloryferze. Postanowiła temat odłożyć do wiosny jak będzie u nas nieco cieplej. W domu pojawił się dwa otulacze. Po pierwszym użytkowaniu przeciekły, po drugim i trzecim też :( Poddałam się. Oddałam wszystko koledze gdy urodził mu się synek :) Teraz trochę żałuję ale myślę, że przy kolejnym maluchu podejmę ten temat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam sie udało bez wpadek, ale nie sprawdzałam jeszcze otulacza. Musze się zaopatrzyć i przetestować :) To pranie...hmm, jak za starych czasów. Ale coś za coś, a przy dobrym zapasie oszczędności są naprawdę znaczne.

      Usuń

Prześlij komentarz

Zostaw ślad :)

Popularne posty z tego bloga

Mija :)

Nocnikowe love i 38 tydzień

Dziesięć rzeczy, których chciałabym nauczyć moje dzieci.