1/3 z drogi :)

Wreszcie! Niesamowite, z jakim utęsknieniem czeka się na każdą okazję podejrzenia maleństwa. Tym bardziej, ze pierwszy raz byliśmy razem. Małż był ewidentnie pod wrażeniem, ale nie ekscytował się jak ja. Cóż, taki charakter...swoją drogą ciekawe, co się tak naprawdę kryje u Niego tam, w środku. Wiem, że przeżywamy tę ciążę oboje, ale chciałabym widziec więcej emocji na wierzchu. Pewnie przyjdzie z czasem.
To nasz pierwszy film rodzinny :))) Fajnie wszystko oglądać w takiej miniaturce. Łepetynka wysuwa się na pierwszy plan, wyraźnie było widać nosek a w środku - mózg. Jest już kręgosłup, są żeberka, dobrze widać łapki i podkurczone nóżki. Rośnie nam Fasolka... serduszko bije szybko i na pierwszy rzut oka wydaje się, że niczego naszemu maleństwu nie brakuje. Kosztowne to podglądanie...samo USG 200 zł a jeszcze dodatkowe testy z krwi. Trudno, co robić...młode najważniejsze.

Powoli przechodzi mi senność i chyba wreszcie zaczynam się do czegoś nadawać, zwłaszcza w pracy. Mam coraz więcej energii. To dobrze, bo początek lutego bardzo ruchliwy - najpierw szkolenie w Krakowie, potem warsztaty w Monachium. Małż parska na mnie gniewnie uważając że przesadzam z zawodową aktywnością. Ale gin wyraził oficjalną zgodę więc parska cicho...na początku może liczył że zrezygnuję i przez ciążę będę kurą domową, ale chyba szybko się przekonał, że w moim przypadku to na nic.

Mięso nadal NIET.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mija :)

Nocnikowe love i 38 tydzień

Dziesięć rzeczy, których chciałabym nauczyć moje dzieci.