love is everywhere!


Walentynki zaskoczyły mnie dzień po powrocie z Krakowa i dzień przed wylotem do Monachium. Jeden dzień na załatwienie spraw wszelkich, odbycie badań, przepakowanie walizek i ...zupełnie zapomniałam o święcie serduszek :) Małż lekko się obraził, bo on sam się przygotował a ja w biegu nawet nie doceniłam. Mea culpa! Ale poprawię się jak tylko wrócę. USG wyszło koncertowo! Fasola uparta, nie chce się ujawnić. Ale to nic, dla mnie najważniejsze nic złego się nie dzieje, dzidzia rośnie sobie i widać nie przeszkadza jej ciągłe przemieszczanie się ;)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mija :)

Nocnikowe love i 38 tydzień

Dziesięć rzeczy, których chciałabym nauczyć moje dzieci.