pierwszy rzut oka na Fasolkę

Tuż przed Wigilią kilka słabszych dni...lekka gorączka, katar, ból brzucha. W końcu mdłości i wymioty. Jak nic złapałam grypę żołądkową - pomyślałam. Zaplanowałam fervex i weekendowe leżenie. Wcześniej jednak koleżanka zasugerowała ciążę - "żartujesz chyba! Zdroworozsądkowo jest to absolutnie niemożliwe!". Ale ziarno zasiała. W domu test i... dwie kreski!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Gapiłam się w ścianę przez pół godziny... a potem poleciałam po następny test. Dwa kolejne - też pozytywne. Następnego dnia dwa kolejne testy i badanie krwi na hCG. Wynik: 27952. Niewiarygodne! Małż w szoku - z uporem maniaka powtarzał tylko, że musimy zachować spokój :-) Gin, do którego zadzwoniłam w panice, chciał mnie umówić po świętach...ale pod naporem argumentów ustąpił i zaprosił mnie na popołudnie. No, to teraz się upewnię ;-)

A u lekarza...serduszko bije :-) Jesteśmy w 7 tygodniu... i w siódmym niebie!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mija :)

Nocnikowe love i 38 tydzień

Dziesięć rzeczy, których chciałabym nauczyć moje dzieci.