Cukier to ZŁO...

Walczę i walczę, ale nie zawsze udaje mi się zapanować nad tym, co pokazuje bezlitosny glukometr… diety zasadniczo się trzymam (niewielkie odstępstwa owocowo-sokowe… i jedna pizza), spaceruję, jem często i o określonych porach – a mimo to poziom cukru na czczo przekracza 90mg/Dl. Niby nie dużo: 2, 3, 4 jednostki. Ale dziś rano już na przykład 9. I nie widzę poprawy po wieczornych dawkach insuliny. Cały czas to samo. Zadziwia mnie mój własny metabolizm. Dzisiejszy pomiar nocny (3 nad ranem!?!) wykazał poziom 92 jednostek, a tuż po podniesieniu z łóżka – 99. Wychodzi na to, że sama siebie trawię… nie byłoby to złe, zważywszy na ilość dodatkowych kilogramów nabytych podczas hodowania Pchełki, ale obawiam się, że ani to tak prosto nie działa, ani nie jest korzyścią dla nas obu :( Później przez cały dzień, niezależnie od tego co zjem, poziom cukru trzyma się absolutnie w granicach normy, ale rano… Postanowiłam się tym faktem nie dręczyć, chociaż każda wizyta u diabetologa to stres i nagły wzrost ciśnienia…

Komentarze

  1. Współczuję z tą cukrzycą. Ja jestem w górnych granicach i przy każdym badaniu boję się, że przekroczę normę - oczywiście gin zawsze wspomina (chyba tak na wszelki wypadek), że "ślizgam" się z cukrem. Na szczęście już nie długo nam zostało więc na pewno dasz radę i będzie wszystko w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też współczuję bo bardzo się tego bałam. Ale do końca już faktycznie coraz bliżej, będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wrrr... wściekam się, bo nie mogę dodać komentarza do własnego bloga :( zanim wyjdę z siebie z powodu cukru, wykończy mnie komputer! Co za dzień !?!
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw ślad :)

Popularne posty z tego bloga

Mija :)

Nocnikowe love i 38 tydzień

Dziesięć rzeczy, których chciałabym nauczyć moje dzieci.