A trip to elswhere

W poprzednim poście wspomniałam już, że wyjątkowo trafiony przez Srokę nowy nagłówek bloga bardzo dobrze oddaje to, co dzieje się w mojej głowie. Zawsze tak na mnie działa przedwiośnie i 'pozimie'... w okresach przejściowych mam ochotę oddalić się mentalnie od wszystkiego co dzisiejsze lub wczorajsze i całkowicie zatopić się w myślach. Czasem ten trend oscyluje w kierunku melancholii, czasem bliżej mu do rozmarzenia. A czasem, nie ukrywam, jest to klasyczna bezmyślna zawieszka :D W takich chwilach uciekam myślami do momentów, które odcisnęły się na mojej pamięci... migają ich dziesiątki pod zamkniętymi powiekami - a każdy pieści duszę znajomym szeptem i ciepło się robi koło serca. Uciekam (jeśli tylko mogę, fizycznie) do miejsc, gdzie się rodziły i dojrzewały moje marzenia :)


Wiem, nie wygląda to na jakieś 'szczególne' miejsce, ale ci, którzy w takim środku niczego stawiali kiedyś swój kilkutygodniowy dom, znają takie miejsca :)

Kiedyś, dobre dziesięć lat temu, przeczytałam (z pewnym sceptycyzmem) książkę. I od tego czasu  uczę się pielęgnować w sobie ta pierwotną kobiecość, która sprawia że czuję i widzę a nie tylko wącham i patrzę. Wiem, kiedy potrzebna mi cisza i ucieczka od zgiełku codzienności. I staram się karmić te potrzeby, kiedy tylko mogę... a nie jest to proste w dzieciowo-pracowo-domowej rzeczywistości, na pewno wszystkie o tym wiecie :D Dziś nad Olsztynem obłędnie świeci słońce i czuć w powietrzu ten wilgotny zapach zwiastujący narodziny świeżości, więc po południu na chwile uciekam w moje ukochane warmińskie lasy. A Wy? Dokąd uciekacie, kiedy 'dziś' wam dopiecze?

Komentarze

  1. masz rację, że często brakuje czasu na celebrowanie życia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za często :D A szkoda, bo szczęście w naszych oczach uszczęśliwia też innych wokół nas...

      Usuń
  2. nie mam takiego miejsca do ucieczek, zamykam się wtedy w sobie i chyba to jets to moje "miejsce".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię, chociaż mnie się rzadko udaje pozostać 'w sobie' kiedy wokół szlaje to codzienne tsunami :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. a masz jakąś ulubioną czy sama sobie piszesz zależnie od wewnętrznej potrzeby?

      Usuń
    2. czasem coś napiszę, ale wtedy oglądałam w tv :)

      Usuń
  4. zazdroszczę takich miejsc ! są wspaniałe, a swoje myśli przelałaś wręcz literacko !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) nie sposób spamiętać ani dotrzeć we wszystkie takie miejsca, ale dobrze, że choć tych kilka jest tak blisko :)

      Usuń
  5. Uciekam w świat ksiażek...
    najlepsze lekarstwo na wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale fajny wpis. Taki bliski. Ja od świata uciekam do mojego ukochanego, bezpiecznego domu. A od domu...Uciekam w sieć...
    Ściskam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się niestety nie potrafię odnaleźć w sieci...ogarnia mnie natłok wszystkiego :D

      Usuń
  7. Ja nie mam ostatnio gdzie uciec :-(

    Za to zapraszam Cię na spotkanie :-)http://warminsko-mazurkieblogerki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam 'syndrom klatki' w pierwszych miesiącach i wiem, że bywa ciężko czuć się tak totalnie przywiązanym. Ale to mija i powoli wolności jest coraz więcej :D

      Usuń
  8. jaaaaak cudownie ;-))))) dobrze jest mieć takie miejsce by nie zwariować ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie, nie? Jeszcze tylko tej zieleni brak i późnopopołudniowego w niej słońca. Ale i to przyjdzie...w końcu :D

      Usuń
  9. Piękne miejsca... pozwól że się rozgoszczę u Ciebie, bo wydaje się miło:) ja juz Ciebie mam u siebie więc zapraszam do siebie :) hehe... masło...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! Zapraszam zapraszam...rozgość się, proszę :D

      Usuń
  10. A u mnie muzyka, przygaszone światło.
    Wystarczy chociaż na chwilkę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw ślad :)

Popularne posty z tego bloga

Mija :)

Nocnikowe love i 38 tydzień

Dziesięć rzeczy, których chciałabym nauczyć moje dzieci.