Czasem bardziej udaje dorosłą, a czasem mi się wydaje, że ona już wszystko rozumie i tyle potrafi - zależy od dnia :) Z czereśniami musieliśmy się trochę spieszyć, żeby zdążyć przed szpakami. Ledwo zaczęły dojrzewać a już zwąchały łobuzy!
uwielbiam czeresnie. wole je nawet od truskawek. mam nadzieje, ze z poltora tygodnia jak przylecimy do PL jeszcze troche ich dla nas zostanie :) pozdrawiam
Nieodwracalnie i niezaprzeczalnie. Ważny był. Pełen niespodzianek i spełnionych obietnic. A także tych niespełnionych... nieważne. Nie lubię podsumowań - co się nie spełniło ma czas w nadchodzącym roku. Całe mnóstwo świeżego, czekającego na wykorzystanie czasu. Zupełnie świadomie zamykam więc drzwi i całą sobą wchodzę w Nowy Rok. źródło Zastanawiam się nad manifestem Noworocznym. Tyle bym chciała od tego roku - spełnionych marzeń, wyśnionych snów, zrealizowanych planów, słusznych założeń, wiekopomnych chwil... jednak przede wszystkim mam plan. Będę żyć lepiej - robić to co kocham i cieszyć się chwilami, które rozgrzewają moje serce. Rozsiewać radość zamiast malkontenctwa. Akceptować siebie i tych, których kocham. Nie szukać dziury w całym. Tak. Jestem gotowa :D
Udało się! Długo nie chciałam się chwalić, żeby nie zapeszyć, ale od kilku miesięcy Luśka korzysta z pieluszek tylko na noc i dłuższe podróże. Radość nasza wielka tym bardziej, że już wkrótce wydatki na pieluchy ulegną co najmniej podwojeniu (!). Jest więc realna szansa na uniknięcie rodzinnego bankructwa ;))) Młoda Dama dumna jest z siebie prawie tak jak my... ale nasza droga do pożegnania pieluszek była długa i kręta, oj kręta! Luśkowa przygoda z nocnikiem zaczęła się około 10 miesiąca życia. Opiekujący się Polą dziadek, jako jednostka uparta i konsekwentna, sadzał małą dupkę na nocnik regularnie. Siadanie odbywało się chętnie i bez oporów, ze skutkami jak to w tym wieku bywało różnie. Udało się, albo i nie, ale każdy sukces witany był z ogromnym entuzjazmem. Niestety nie mogę powiedzieć, żeby nocnikowy bakcyl został chwycony. Nie wiadomo też dokładnie co się stało (każdy z zainteresowanych, poza Luśką oczywiście, ma swoją wersję) w każdym razie w którymś momencie nocnik stał się wr
To chyba najdłużej pisany przeze mnie post. Zaczęłam go pisać w 2014 roku i od tego czasu ciągle na nowo go przemyślam, modyfikuję. Bo to najważniejsza z moich misji i jednocześnie najtrudniejsza. Także nie wiem, czy ta wersja jest już ostateczną ;) Po pierwsze rodzina. Skała. Ostoja. Żelazny punkt z życiorysie, niezmienny, ciepły i bezpieczny. Staramy się budować w dzieciach poczucie bezpieczeństwa w rodzinie. Wynikające z poczucia przynależności, z zaufania i miłości. Mamy ogromne szczęście, bo oboje mamy dobre wzorce rodzinne. Pochodzimy z ciepłych, kochających się domów, co zbudowało nas na tę dorosłość w której sami tworzymy nasz DOM. Mamy też dzięki temu szeroki, ciepły i pełen miłości krąg bliskich osób, w którym nasze dzieci mogą bezpiecznie wzrastać budując swoje "ja". To nie do przecenienia i, zwłaszcza patrząc z perspektywy dzieci niełatwo nawiązujących kontakty rówieśnicze, najlepsze co można im zaoferować. Po drugie dobroć. Niby takie proste. Wierzę, że warto być
:) jaka ona dorosła :D
OdpowiedzUsuńNiby dorosła a taka malutka :) Długa nam strasznie rośnie... po tatusiu chyba ;P
Usuńcudna fotografia, dawno Was nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńSzkoda było nie wykorzystać takiej letniej fotki:)
Usuńwow!!! odważna Pola :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie zna strachu... hamować ją trzeba bo pnie się po wszystkim co napotka :D
Usuńto Pola? jaka ona duża i taka dorosła.
OdpowiedzUsuńtez uwielbiam czereśnie. jeszcze nie jadłam w tym sezonie.
Czasem bardziej udaje dorosłą, a czasem mi się wydaje, że ona już wszystko rozumie i tyle potrafi - zależy od dnia :) Z czereśniami musieliśmy się trochę spieszyć, żeby zdążyć przed szpakami. Ledwo zaczęły dojrzewać a już zwąchały łobuzy!
Usuńuwielbiam czeresnie. wole je nawet od truskawek. mam nadzieje, ze z poltora tygodnia jak przylecimy do PL jeszcze troche ich dla nas zostanie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
pewnie, sezon potrwa jeszcze trochę. Nasze czereśnie dosyć wczesne, na pewno się załapiecie :)
UsuńMy też czereśnie uwielbiamy:)
OdpowiedzUsuńPola już taka duża!!!
Ano :) ani się obejrzycie a Ala będzie ganiać po okolicznych polach... bo zdaje się, że mieszkamy prawie 'po sąsiedzku' ;P
Usuńmy też uwielbiamy czereśnie!
OdpowiedzUsuńniestety te z ogródka już dawno zjedzone... :(
pozdrawiam :*
http://islandofflove.blogspot.com/
Naszych też już smutny koniec nadszedł :( Ale za to stragany się uginają, więc nie ma co narzekać :)))
OdpowiedzUsuń