W poprzednim poście wspomniałam już, że wyjątkowo trafiony przez Srokę nowy nagłówek bloga bardzo dobrze oddaje to, co dzieje się w mojej głowie. Zawsze tak na mnie działa przedwiośnie i 'pozimie'... w okresach przejściowych mam ochotę oddalić się mentalnie od wszystkiego co dzisiejsze lub wczorajsze i całkowicie zatopić się w myślach. Czasem ten trend oscyluje w kierunku melancholii, czasem bliżej mu do rozmarzenia. A czasem, nie ukrywam, jest to klasyczna bezmyślna zawieszka :D W takich chwilach uciekam myślami do momentów, które odcisnęły się na mojej pamięci... migają ich dziesiątki pod zamkniętymi powiekami - a każdy pieści duszę znajomym szeptem i ciepło się robi koło serca. Uciekam (jeśli tylko mogę, fizycznie) do miejsc, gdzie się rodziły i dojrzewały moje marzenia :) Wiem, nie wygląda to na jakieś 'szczególne' miejsce, ale ci, którzy w takim środku niczego stawiali kiedyś swój kilkutygodniowy dom, znają takie miejsca :) Kiedyś, dobre dziesięć lat te...
ja przytulam :* i Synu mój też przesyła "tuli tuli"
OdpowiedzUsuńDzięki obojgu :*
UsuńTulimy!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOj, dziękuję bardzo!
Usuńściskam
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńtulę i ślę ciepłe myśli :*
OdpowiedzUsuńDzięki... rzeczywistość wskazuje nieubłaganie, że im cieplejsze tym bardziej się przydadzą :)
UsuńOjjjj...I ja tulę ciepło...Co się dzieje?
OdpowiedzUsuńból istnienia miałam... taki generalny:) Do tego Luśka żołądkową wirusówkę, paskudna rozmowa z szefową i kilka innych nieciekawych newsów. Heh...
Usuńmy też:**
OdpowiedzUsuńOj, dzięki :) Dobrze, że na kogoś zawsze można liczyć. Wstałam dziś rano licząc, że oto mój świat zacznie się od czystej karty... ale to się chyba nie da w poniedziałek.
OdpowiedzUsuńprzytulamy mocno, mocno!!!
OdpowiedzUsuń