Nie do wiary!

Jestem... w siódmym miesiącu. Niewiarygodne! Czasem zastanawiam się, jak to się stało. Nie sam fakt znalezienia się w ciąży - przy tym byłam i z racji zawodu teorii też co nieco liznęłam... ale jak ten czas szybko minął. Minął i nie wróci, co coraz częściej odnotowuję z żalem, bo lubię być w ciąży. Nawet z dolegliwościami męczącymi od początku, po prostu fajnie jest :) Zupełnie inaczej mijają mi te ciążowe tygodnie. Na pewno mniej o siebie dbam i słabiej się o siebie troszczę. Kiedy byłam w ciąży z Polą miałam mnóstwo czasu na myślenie wyłącznie o sobie i noszonym pod sercem dziecku. Sporo czasu spędzałam zastanawiając się, jak też 'ono' wygląda, jakie będzie, jak mija mu czas tam w środku. Wstając rano planowałam dzień tak, żeby znalazł się czas na zdrowe jedzenie, na długi spacer... i tak dalej. Teraz zostało z tego prawie nic. Trzymam dietę ze względu na cukier, to tyle. Kursowanie między żłobkiem a pracą i znów żłobkiem wymaga samochodowych rajdów, o długich spacerach zapomniałam. Dzień się niemiłosiernie kurczy, cała energia popołudniowa kanalizuje się w trosce o starszą latorośl. Krótkie chwile refleksji z dłońmi na brzuchu zdarzają się właściwie dopiero późno wieczorem, w łóżku... i z tymi myślami często zapadam w morze niespokojnych snów. Tym bardziej, że ostatnie wydarzenia solidnie mnie wystraszyły. Przybierające na sile kopniaki odnotowuję z ulgą, ale brakuje w odczuwaniu tej magii i poczucia niezwykłości, choć przecież drugi cud jest cudem tak samo jak pierwszy...
Nie spędzam godzin na robieniu planów i zastanawianiu się czy będę dobrą matką. Nie, żebym była taka pewna siebie - po prostu myśli zajmują mi sprawy tak zwykłe i prozaiczne, że na wyższe loty pary w skrzydłach nie starcza :) Jest tak inaczej, że momentami wydaje mi się, że wcale nie jestem w ciąży, zrobiłam się 'tylko' strasznie gruba. I strasznie, to trafne określenie - brzuch zrobił się porównywalny do Luśkowego lokum jakoś tak w 38 tygodniu (?!?). Na szczęście Drugi Potomek skutecznie przywraca mnie do rzeczywistości a i, nie zdająca sobie za bardzo z powagi sytuacji Pola, potrafi zadziwić i rozczulić. Wczorajsza rozmowa przed zasnięciem:
-Mamo, a tym masz serduszko?
-Mam kochanie :)
-a tam gdzie serduszko masz dzidzię?
-prawie dokładnie tam.
-dzidzia pukała do Poli, wiesz?
-wiem kochanie, do mamy też czasem puka.
-Pola zapuka do dzidzi, dobrze?
-zapukaj, jasne :))
Puk, Puk
-dzidzia, to Pola puka...Kocham cię.

Komentarze

  1. taaaak!!! znam to uczucie dobrze:))
    a rozmowy ze Starszakiem potrafią wzruszyć:) czasem mnie zadziwia ile mądrości w tej małej główce:))
    aaa i zmieniliśmy adres bloga, póki co wersja robocza, ale zapraszamy, bo zgubiliśmy listę obserwatorów: okruchy-dwa.blogspot.com.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za nowy adres - wrzuciłam i wyskoczyło mi pole komentarza z blogspota. Kilka prób i to samo... ale zacięłam się i będę próbować :)

      Usuń
  2. Jaaa ale słodko :D buziaki dla Was :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słodko, to prawda :) Chociaż Luśkowa atencja miewa różne oblicza...także te mniej słodkie ;P

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Coraz częściej mnie nachodzi, zwłaszcza ostatnio. Może to koniec roku, może koniec ciąży...

      Usuń
  4. rozmowa z Polą rozczulająca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem sobie myślę, że to rozczulanie to jej 'sposób na matkę' :D

      Usuń
  5. Cudowna rozmowa...

    Masz rację, że w drugiej ciąży nie ma czasu na refleksje, rozmyślania, sentymenty.
    Jednak to chyba lepiej. Tyle niepotrzebnych myśli i zmartwień cię omija :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja-sporo rzeczy którymi martwiłam się w pierwszej ciąży tym razem nawet nie przyszło mi do głowy :)))

      Usuń
  6. Druga ciąża jest bardziej na luzie. Nie ma czasu ani ochoty na rozmyślanie i roztkliwianie się. I to jest fajne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, chociaż teraz bardziej niż w pierwszej ciąży martwię się o to, czy dziecko będzie zdrowe - wtedy po prostu nie dopuszczałam innej myśli...

      Usuń

Prześlij komentarz

Zostaw ślad :)

Popularne posty z tego bloga

Mija :)

Nocnikowe love i 38 tydzień

Dziesięć rzeczy, których chciałabym nauczyć moje dzieci.