czarno widzę


Są dni, kiedy czuję się jak królowa świata. Jedną ręką ubieram, przewijam, smaruję, drugą w międzyczasie upichcę Małżowi dwudaniowy obiad, nastawię pranie, poodkurzam, zadzwonię do mamy na plotki, uzupełnię bloga. Spacer w wózku czy w chuście – dzieć śpi rozkosznie posapując. Wszystko się udaje, a że mam najcudowniejsze dziecko pod słońcem, które śpi w nocy i słodko drzemie w ciągu dnia, uroczo uśmiecha się do moich głupich min i jest pogodne jak letni poranek, cały dzień nabiera cudownych barw.
A potem przychodzą dni takie jak kilka ostatnich… wstajemy z Polą po dwóch godzinach nocnego snu – obie wykończone bo okazuje się, że pożyteczne żelazo zatwardza i nasila ataki kolek… i to jak nasila! Żadne sposoby ani magiczne specyfiki nie pomagają, młoda śpi w cyklach po 30-40 minut i budzi się z krzykiem. Jesteśmy więc obie wymęczone i zniechęcone. Deszcz pada, spacer w chuście odpada a w wózku Pola wrzeszczy jak obdzierana ze skóry. Leżenie na brzuszku – nie, śpiewanie – nie, obrazki – nie, zagadywanie – nie. Nic nie koi bólu… a ja noszę, przekładam z ręki na rękę, tulę i łzy mi ciekną po brodzie – ze zmęczenia i niemocy, bo nie potrafię pomóc. I zdaje mi się, że ani moja obecność, ani dłonie, ani głos nie uspokajają jej tylko pogarszają sprawę… już się nie uśmiecha, nie guga za to rozżala się jeszcze bardziej , więc pewnie nawet nie wie… nie czuje jak bardzo ją kocham i że dałabym wszystko, żeby to mnie tak bolało.  Czuję, jakbym biła głową w mur i czekam na koniec dnia jak na zbawienie…

Komentarze

  1. Och bo ten nasz klimat to okropieństwo takie i Polusia biedna może tak na tą jesień nadchodzącą reaguje?

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję... u nas pobudki co dwie godziny to standard i wiem jakie to męczące. A jeśli idzie o kolki, to przez nie często mam wyrzuty sumienia, że Julka urodziłam, bo to tak jakby z mojego egoizmu chęci posiadania dziecka teraz cierpi. Wiesz...takie głupie myślenie matuli:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, skąd ja to znam! Kolki to okropieństwo. Bardzo współczuję. Dobrze, że potrafisz wspominać dobre dni - mi to pomagało jak miałam dosyć. Na szczęście to prawda, że kolki przechodzą. Nam już cholerstwo odeszło. Jest teraz inna jakość życia.

    OdpowiedzUsuń
  4. bierzecie jakieś kropelki? życzę Wam żeby jak najszybciej odeszła ta piekielna kolka! ściskamy Wam wirtualnie xxxx

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedne:-( nawet nie wiem jak pocieszyć Cię w takiej sytuacji. niestety macierzyństwo ma swoje dwa oblicza. wielkiej radości i chwil cierpienia. życzę Wam z całego serca, aby już te złe dni minęły. trzymajcie się cieplo!

    OdpowiedzUsuń
  6. BiGMomma bierzemy cały czas sab simplex, ale to cholerne żelazo nie tylko znosi ich działanie ale jeszcze pogarsza sprawę :( Może rozwiązaniem okaże się zmiana preparatu...podobno jest coś łagodniejszego dla brzuszka - spróbujemy wszystkiego :)
    Dzięki dziewczyny za wsparcie... mega potrzebne :))))

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas od 2 tygodni mamy problemy z kupką. Jak malutka nie załatwiła się 2 dni a widziałam jak się męczy wygrzebałam z szuflady koperek z bobovity z paczki szpitalnej. Daję jej codziennie 50 do 100ml godzinę po karmieniu a przed następnym do tego masuję brzuszek całą dłonią okrężnymi ruchami w kierunku wskazówek zegara i pomaga lepiej niż wszelkie kropelki a daję jej espumisan i debridat... Sama też piję koperek 2 saszetki dziennie bo jak przestałam zaczęły się problemy...

    Pozdrawiam i trzymam kciuki za Was :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Współczuję Wam obu... Mam nadzieję, że Poli szybko przejdzie... A Twój post ukazuje gamę macierzyńskich barw...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw ślad :)

Popularne posty z tego bloga

Mija :)

Nocnikowe love i 38 tydzień

Dziesięć rzeczy, których chciałabym nauczyć moje dzieci.