nieuleczalna ;)


Jestem nieuleczalnie chora na moją córkę :) Wszystkie syndromy na to wskazują i nie zapowiada się na poprawę. Dziś mamy dzień pogodnej minki i radosnego gugania, ale nie tylko dlatego. Młoda opanowała mnie dokumentnie, wlazła w każdą komórkę i rozpanoszyła się tak rozkosznie, że nawet najbardziej pierwotne, fizjologiczne potrzeby spadły na plan drugi. Na pierwszym planie znalazło się wszystko "Polowe". I wiecie co? Kocham ten stan :)))))

Komentarze

  1. Wiem o czym mówisz, już wiem:D

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, dziewczyny...czasem aż mnie z tej miłości ponosi... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. a wyobrażasz sobie jak to było "przed"?To ja Ci powiem - do dupy było!;-)

    To samo mam;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja miałam ostatnio sen...pewna para uważała, że JJ to ich syn, tylko dali mi go na pierwsze piec miesiecy, a teraz chca go zabrac, żeby zobaczyc jak to jest! Takiego koszmaru, to ja jeszcze w życiu nie śniłam!!! Nie wyobrazam sobie zycia bez Synka.

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba najcudowniejsza nieuleczalna choroba na świecie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. choroba zaraźliwa - coraz bardziej zakochuję się z dnia na dzień

    OdpowiedzUsuń
  7. najbardziej niesamowite jest to, że ten stan się pogłębia i codziennie jest bardziej i bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. no właśnie... to chyba w tym całym chorowaniu najpiękniejsze :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw ślad :)

Popularne posty z tego bloga

Mija :)

Nocnikowe love i 38 tydzień

Dziesięć rzeczy, których chciałabym nauczyć moje dzieci.