nowe spojrzenie przez stare dziury...

...postanowiłam zyskać i zaczęlismy przymierzać się do przemeblowan naszego małego światka. Ja oczywiście planuję, rysuję, robie listy...a Małż mnie hamuje :) Że jeszcze zima, że zdążymy, przecież jeszcze tyle czasu. No, czasu sporo - tylko cierpliwości mniej. Chciałabym tak wszystko już, od razu. Tym bardziej, że w końcu przeszła mi senność i odkrywam w sobie nowe pokłady energii. A początek piątego miesiąca to dobry czas na początek przygotowań, prawda? A może za szybko? Nie spieszy mi się do ciuszków, łóżeczek i materacyków...z tym zdążymy. ale jak ja będę robić remont jak mi brzuch urośnie? Oczywiście ogół opinii zapalczywie broni mi dostępu do wałka i farby, ale jak wiadomo ciężarnej się nie odmawia, więc swoje przeforsuję. Ganiać po drabinach nie będę ale chcę mieć kontrolę nad tym, jak bedzie wyglądał kącik naszej Fasoli.

Od paru dni chodze pieszo...zbuntowała się moja granatowa strzała i nie chce rano palić. Akumulator siadł. Stare auto - stare problemy, wiadomo. Na tę okazję jestem przygotowana i do tej pory po prostu wymieniałam akumulator na zapasowy. No, ale teraz trochę za ciężko więc... do pracy per pedes ;) gin w siódmym niebie bo dzięki temu codziennie mam DWA godzinne spacerki zamiast jednego... gdyby jeszcze nie było tak zimno sama bym chętnie łaziła. Ale podobno wiosna już w blokach startowych, może wreszcie przyjdzie...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mija :)

Nocnikowe love i 38 tydzień

Dziesięć rzeczy, których chciałabym nauczyć moje dzieci.