tak daleko choć tak blisko...
Zanotowałam dziś rano ciekawostkę geodezyjną. Wszystko co było blisko z tygodnia na tydzień niepostrzeżenie się oddala ;) Na razie nie tyle dystans mi się zwiększa, co czas niepokojąco wydłuża… Wyszłam do pracy jak zwykle, licząc 45 minut na przejście tych 3 km dynamicznym spacerkiem. W trzech czwartych trasy bezmyślnie zerknęłam na zegarek, raczej kontrolnie… i okazało się, że gdzieś po drodze zgubiłam pół godziny!?! Z tygodnia na tydzień wędruję do pracy coraz wolniej – i nawet tego nie zauważam. Niedługo będę musiała wstawać o piątej żeby dotrzeć do pracy na ósmą hehe… albo poprosić o dyspensę czasową na coraz wolniejsze dotaczanie się do miejsc docelowych –taki akademicki „prawie kwadrans” :-D
hah tez tak miałam z powrotami do domu! :-) bo z rana już nie chciało mi się iść, odkryłam, że jak zrobię sobie spacer to potem już mi się w pracy łazić nie chciało.. ale jako kelnerka hmm nie mogłam była sobie na to pozwolić ;-)
OdpowiedzUsuńPod koniec ciąży wszystko się przeciąga w czasie, spacer, sprzątanie, zakładanie butów itd. Pamiętam jakie było moje zdziwienie, gdy to się zaczęło :) Pozdrawiam http://zonanadiecie.blox.pl/html
OdpowiedzUsuń